Udźwiękowienie kompasu i wskaźnika wychylenia steru


Od chwili, kiedy organizacja pierwszego rejsu była przesądzona, wiedziałem że największym dowodem zaufania, a zatem prawdziwego dopuszczenia niewidomych do grona załogantów żaglowca jest oddanie im steru. Nie na chwilę. Tak naprawdę.
Jak to zrobic? Jak mam wytłumaczyć widzącym, doświadczonym żeglarzom, że to możliwe?

Z moich dotychczasowych obserwacji sterników (a nie jedną wachtę przestałem przy ambonie, myśląc: – ech jak bym…) były następujące:
Głównym zadaniem sternika – mówimy o warunkach zwykłych – jest utrzymywanie wyznaczonego przez oficera kursu. Zatem jego głównym informatorem jest kompas. Oczywiście są wyjątki: kąt martwy, zmienny wiatr itp. Wniosek: potrzebujemy udźwiękowionego kompasu. Ten zawiszowy bardziej wygląda niż wskazuje rzeczywisty kurs, poza tym nijak dobrać się do jego informacji inaczej niż naocznie. Jasne było, że skorzystamy ze zdobyczy elektroniki.

Pomysł ogólny tłukł mi się po łbie od dawna. Szczęśliwie upowszechniają się samostery. I pięknie. GPS musi się z tym ustrojem jakoś komunikować. Dotarłem do standardu NMEA. urządzenie wyposażone w wyjście tego typu, generuje ciąg znaków tekstowych, interpretowanych później przez siłownik samosteru. Wystarczyło zamiast siłownika podłączyć syntezator mowy i zamiast wykonywać ruchy siłowników, kazać wypowiadać komunikaty. Proste prawda? Ale pozostaje problem interpretacji wysyłanych informacji.
Drugą, równie ważną informacją, którą sternik musi posiadać jest wiedza o aktualnym wychyleniu płetwy steru. Ponieważ „Zawisza” waży około 300 ton, jego reakcja na ster jest powolna. Bez informacji o ile stopni ster jest wychylony prowadzenie jest niemożliwe.
Zwróciłem się o pomoc w rozwiązaniu wyżej omówionych kwestii do Konrada Łukaszewicza, właściciela znanej w Polsce firmy ECE Konrad Łukaszewicz , zajmującej się produkcją i dystrybucją specjalistycznego sprzętu komputerowego i oprogramowania dla niewidomych i słabowidzących.
Wyprowadzenie „dźwiękowej” informacji z GPS nie przysporzyło większych problemów, główne prace trwały nad określeniem ilości i dokładności wypowiadanych wskazań. Zdecydowanie trudniejsze okazało się dotarcie do wskaźnika wychylenia płetwy. Ale i z tym problemem panowie Konrad Łukaszewicz i Jarosław Glapinski sobie poradzili.

I tak powstał unikalny moduł, umożliwiający prowadzenie tego niemałego żaglowca zupełnie samodzielnie przez niewidzących sterników. Po pierwszym rejsie moduł został udoskonalony (w pierwszej wersji GPS podawał każdą, nawet najmniejszą zmianę pozycji statku, więc w słuchawce nieustannie było słychać zbędne komunikaty). Obecnie po kilku modyfikacjach system podaje cyklicznie tylko niezbędne do sterowania informacje – kurs i wychylenie steru – np: „Kurs 258, ster lewo 3”. Niewidomi niejednokrotnie szybciej opanowują sterowanie jachtem niż osoby widzące i prowadzą jacht precyzyjniej. I nie są to żadne czary. My po prostu słuchamy wskazań, a nie rozglądamy się na boki. Problem występuje tylko przy kursach zbliżonych do kąta martwego gdy konieczne jest też stałe obserwowanie żagli.