Było, minęło, zostało tylko wspomnienie…
I to jest zły początek! Bo pozostały nam nie tylko wspomnienia! Zebraliśmy nowe doświadczenia, mamy nowe znajomości, przyjaźnie! Wszyscy mogliśmy przyjrzeć się idei rejsów „Zobaczyć Morze” przez czynny udział we wszystkim, co działo się na Zawiszy Czarnym.
Wszyscy mogliśmy też nauczyć się czegoś nowego zw. z żeglarstwem i ew. zweryfikować posiadaną wiedzę. A przede wszystkim połączyły nas wspólne przeżycia gorsze i lepsze, hołdy oddawane Neptunowi, wspólna praca, odpoczynek, słońce, wiatr, zapach morza, śmiech, radość, psikusy i … każdy z nas mógłby tu jeszcze dużo dodać
Zakończyły się dwa rejsy 10 edycji naszego wspólnego żeglowania. Obydwa rejsy pokazały, jak różne bywają oczekiwania i zdanie w tej sprawie Jaśnie Pana Neptuna. W pierwszym rejsie, w którym nie brakowało zaprawionych w żeglowaniu i morskim i życiowym ludzi, Neptun postanowił nauczyć, jak trudno ułożyć życie jachtowe, gdy pogoda jest zbyt piękna i plażowa, za to tych w rejsie drugim – jak wyglądają Neptunowe kły. I nie pomagały ni zaklęcia o wiaterek (od pierwszych), ani prośby o słoneczko (to od drugich). No, może za wyjątkiem pogody w porcie… lotniczym w Warszawie. Ta była wyśmienita, ale to skutek rozmów z zupełnie innym bogiem
Wygląda na to, że najcenniejsze lekcje to te o pokorze i radzeniu sobie tu i w tych właśnie warunkach. Wszystkie 10 edycji było taką wspólną, bywało trudną, ale mądrą szkołą.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom za cenne, choć czasem trudne chwile.
Dziękujemy wszystkim kapitanom, chiefom i oficerom, którzy z nami pływali. Zabierzcie ze sobą prawdziwe przekonania o niewidomych i – jeśli takiego spotkacie na drodze, wiecie co trzeba zrobić… Dzień dobry powiedzieć. Dalej pójdzie samo.
Dziękujemy wszystkim sponsorom, bez których nawet pierwsza edycja pewnie by się nie odbyła.
Dziękujemy wszystkim aktywnie zaangażowanym w poszczególne edycje. To spora grupa zacnych ludzi. Fajnie było współpracować.
Dziękujemy tutaj wszystkim osobom niewymienionym, a przyczyniającym się do powstania kolejnych edycji.
Niech ukoronowaniem tego krótkiego podsumowania będzie wymienienie jednej osoby: Roberta Krzemińskiego. Bez niego „Zobaczyć Morze” nie miałoby szans na istnienie. To on każdego roku spina wszystkie działania, daje szansę wielu ludziom na niepowtarzalne przeżycia i nowe ścieżki życiowe, dba o liczby, uczestników, sponsorów, media i swoją energią napełnia wiarą i siłą pozostałych zaangażowanych w organizację.
Krzemieniu, wszyscy bardzo Ci dziękujemy!
Co dalej? Zobaczymy. We wrześniu na pewno coś się pojawi. Jakaś wiadomość w świat popłynie. Tymczasem życzymy wszystkim udanych wakacji!